Pewnego gorącego dnia duży klimatyzowany autobus zatrzymał się przed szkołą. Turyści, głównie z Europy i Stanów Zjednoczonych, wysiedli z aparatami fotograficznymi w ręku. Niektórzy z nich przynieśli prezenty: paczki z ołówkami i długopisami. Rozdali prezenty dzieciom, które spontanicznie zaczęły śpiewać i tańczyć.
Takie sceny nie są rzadkością w szkołach na całym świecie. Zjawisko to znane jest jako turystyka szkolna, podobne do turystyki sierocińskiej i tzw. turystyki „slumsowej”, gdzie turyści odwiedzają sierocińce lub slumsy w biednych krajach, aby z pierwszej ręki zobaczyć biedę i cierpienie. Te rodzaje turystyki budzą liczne problemy etyczne, w tym fotografowanie dzieci i dorosłych bez ich zgody, naruszanie prywatności ludzi, codzienne zakłócanie rutyny dzieci i kwestie ochrony dzieci.
Turyści zazwyczaj odwiedzają szkołę na dwie do trzech godzin. Podczas wizyty często wchodzą do klas, fotografują dzieci i czasami oglądają występy kulturalne, takie jak śpiew i taniec. Te wycieczki są zwykle częścią umowy z biurem podróży, ale istnieją w różnych formach na całym świecie. Na przykład wizyta w szkole jest często częścią harmonogramu wycieczek po południowej Afryce lub odbywa się w połączeniu z turystyką przyrodniczą.
W Zimbabwe szkoły mają umowy z biurami podróży, które umożliwiają finansowanie infrastruktury i sponsorowanie uczniów. Na przykład w Matabeleland North, w pobliżu Mosi-oa-Tunya (Wodospady Wiktorii) i Parku Narodowego Hwange, 19 z 20 firm, które badacze przepytali w 2012 roku, zapewniło jakąś formę wsparcia, sponsorowania lub infrastruktury dla szkół w okolicznych obszarach. Te partnerstwa często polegają na wymianie środków filantropijnych za dostęp do ich szkół. Podobne zjawiska odnotowano także na Fidżi, w Zambii, Kenii, Etiopii i Mozambiku.
Problemy gospodarcze Zimbabwe, w tym ciężka hiperinflacja, są dobrze udokumentowane. Szkoły są słabo wyposażone, a w szkołach publicznych nauczyciele często są nieopłacani lub zarabiają poniżej granicy ubóstwa.
Urodziłam się w Zimbabwe, a teraz jestem obywatelką Australii i wykształconą nauczycielką szkół średnich. W 2015 roku pracowałam z jedną szkołą w Zimbabwe w ramach moich studiów uniwersyteckich i osobiście doświadczyłam tego rodzaju turystyki. W 2019 roku, w ramach moich badań doktoranckich, spędziłam semestr w szkole w Matabeleland North. W tym roku szkoła przyjęła 129 wizyt grup turystycznych.
Podczas mojego pobytu tam rozmawiałam z nauczycielami, pracownikami turystyki i personelem organizacji pozarządowych. Poprosiłam także uczniów o narysowanie obrazów swoich doświadczeń z turystyką.
W niedawno opublikowanym artykule przyczyniam się do rosnącej dziedziny badań nad tym, jak działają szkoły finansowane przez turystykę. Krytycznie oceniam sposób, w jaki wizerunek „Afryki” jest reprodukowany dla oczu turystów i fakt, że obrazy, które turyści udostępniają po swojej wizycie, dodatkowo utrwalają szkodliwe stereotypy dotyczące kontynentu afrykańskiego jako miejsca skrajnego ubóstwa i potrzeby. Szkoły finansowane przez turystykę stają się zwierciadłem przemysłu turystycznego.
Badania zidentyfikowały rodzaje obrazów używanych w marketingu turystycznym, przedstawiających statyczny i kliszowy obraz „Afryki”. Obejmuje to krajobrazy wypełnione zwierzętami, skrajne ubóstwo, białych mężczyzn i kobiety ubranych na safari oraz obrazy mężczyzn Maasai pilnujących bydła. Śmiejące się, szczęśliwe dzieci są kolejną częścią tego obrazu.
Pracownicy turystyki, z którymi rozmawiałam, starali się zapobiec dalszemu rozpowszechnianiu tych obrazów, przedstawiając przeciwstawne historie o tym, jak żyją Zimbabwejczycy. Jednak nie zawsze byli skuteczni. Wynika to częściowo ze strukturalnej natury masowych inicjatyw turystycznych: turystom sprzedawana jest trasa, której muszą się trzymać. Ponieważ wizyty w szkołach są częścią szerszych wycieczek po południowej Afryce, szkoły i pracownicy turystyki czuli potrzebę przestrzegania określonego wizerunku – a to obejmowało interakcje ze szczęśliwymi dziećmi. Kiedy nauczyciele i szkoły czują potrzebę przestrzegania określonego wizerunku, ich działania i wybory są ograniczone. Szkoła, z którą współpracowałam, miała różne umowy z trzema firmami turystycznymi. Jedna z nich przekazywała 200 dolarów w gotówce przy każdej wizycie. Druga obiecała budowę jednego bloku klasowego. Trzecia firma faktycznie założyła szkołę, zapewniając wynagrodzenia dla nauczycieli i znaczący rozwój infrastruktury. Niektórzy turyści przekazywali także większe obiekty infrastrukturalne, takie jak materiały do studni i przyłącza elektryczne do sieci głównej.
Wyniki badań wskazują, że wizyty w szkołach zakłócają uczniów i personel. Stanowią one odstępstwo od zwykłych rutyn szkoły. Jeden z nauczycieli powiedział:
Czasami zdarza się, że jesteś niespodziewanie wezwany, być może nawet nie wiedziałeś, że przyjdą goście i po prostu chcą wejść o tej określonej porze... Wtedy jesteś wezwany, aby opuścić zajęcia, a czas na nikogo nie czeka. Ten czas mija i ta lekcja zostaje przerwana. Z tego powodu nie będziesz mógł przejść do następnego przedmiotu. Ponieważ już rozpocząłeś poprzednią lekcję, nie zostawisz jej niedokończonej; musisz ją zakończyć, więc teraz zakłócony zostaje także następny przedmiot.
Szkoła z mojego badania miała trudności z pogodzeniem postrzeganych potrzeb turystów i potrzeb instytucji. Jak powiedział jeden z liderów szkoły:
Musimy na to patrzeć w ten sposób, że tak, to zajmuje czas: prawdopodobnie dzieciom prosi się o coś, czego normalnie nie robiłyby przy spotkaniu z kimś. Ale musisz patrzeć z perspektywy gości i także myśleć, ci ludzie nam pomagają. Potencjalni pomocnicy, niektórzy już pomagają, co (turyści) zabierają ze sobą?
Dzieci były bardzo świadome potrzeby zadowolenia turystów, których postrzegały jako zaspokajanie pewnej potrzeby. Tawanda, dziesięcioletni chłopiec, powiedział:
Wolałbym przyjść do szkoły, w której są goście, ponieważ oni nam pomogą. Kiedy nie ma książek, oni zapłacą, dadzą nam pieniądze i kupujemy książki.
Nauczyciele obawiali się, że niektóre grupy będą przekazywać mniej, jeśli nie będą mogli wchodzić w interakcje z dziećmi.
Co należy zrobić
Idealnie byłoby, gdyby wizyty w szkołach w ogóle nie istniały. Jednak z powodu niestabilności gospodarczej Zimbabwe szkoły stają się coraz bardziej pomysłowe w poszukiwaniu dodatkowych źródeł finansowania. Chociaż nie są doskonałym rozwiązaniem, partnerstwa filantropijne muszą istnieć.
Moje badania nie sugerują, że ludzie powinni całkowicie unikać odwiedzania Zimbabwe, ani nie chcę sugerować, że filantropijne finansowanie szkół jest koniecznie złe. Zamiast tego ważne jest poszukiwanie doświadczeń turystycznych, które nie homogenizują kultury i doświadczeń kulturowych. Turyści powinni także rozważyć harmonogram wycieczek, które rezerwują, i dążyć do unikania firm oferujących wizyty w szkołach.
Uwaga dla naszych czytelników:
Portal Karlobag.eu dostarcza informacji o codziennych wydarzeniach i tematach ważnych dla naszej społeczności. Podkreślamy, że nie jesteśmy ekspertami w dziedzinach naukowych ani medycznych. Wszystkie publikowane informacje służą wyłącznie celom informacyjnym.
Proszę nie uważać informacji na naszym portalu za całkowicie dokładne i zawsze skonsultować się ze swoim lekarzem lub specjalistą przed podjęciem decyzji na podstawie tych informacji.
Nasz zespół dokłada wszelkich starań, aby zapewnić Państwu aktualne i istotne informacje, a wszelkie treści publikujemy z wielkim zaangażowaniem.
Zapraszamy do podzielenia się z nami swoimi historiami z Karlobag!
Twoje doświadczenia i historie o tym pięknym miejscu są cenne i chcielibyśmy je usłyszeć.
Możesz je przesłać napisz do nas na adres karlobag@karlobag.eu.
Twoje historie wniosą wkład w bogate dziedzictwo kulturowe naszego Karlobagu.
Dziękujemy, że podzieliłeś się z nami swoimi wspomnieniami!